wtorek, 6 stycznia 2015

Rozdział 11

- Wszystko w porządku? - pytam przestraszony.
- Nie...Jakiś Niall dzwonił. Za chwilę będzie tu nalot - duka.
- Nalot? - marszczę brwi. To raczej mało prawdopodobne. Liczę że źle zrozumiała.
Kiwa głową.
- Ktoś zgłosił kradzież biżuterii. Złodzieje przemieszczali się kamperem.
- Ubierz się szybko, weź pieniądze i zejdź na parking jasne?  Szybko - sam zakładam tylko spodnie i Wybiegam z pokoju. Musze skombinować nowe auto. Nie możemy jechać tym kradzionym. Mam nadzieję, że mi się uda. Jednak nie mam czasu. Widzę policję przy głównym wyjściu. Rozglądam się szukając wyjścia ewakuacyjnego. Cofam się i zbiegam po schodach do parkingu podziemnego.
Elizabeth wyciąga z kampera cały towar, który mam przetransportować. Bezsensu byłoby to zostawiać.
- Harry - mówi i pokazuje na czarnego vana. - Otworzyłam.
Biorę w ręce wszystkie torby i wrzucam do bagażnika. Podchodzę do niej i zdejmuję jej stanik, a bluzkę maksymalnie obciągam.
- Ty prowadzisz mała.
- Co to miało być? - patrzy na mnie zdziwiona.
- Musisz się spodobać panom. - znacząco patrze na jej odznaczający się biust.
- Ktoś nas zatrzyma Harreh?
- Nie wiem tego. Ale twoje atrybuty mogą nam pomóc.
- Dziękuję, że tak twierdzisz - patrzy przez ramię. - Zrobimy inaczej. Ty odpal auto, bo ja nie potrafię. Idę przez główne wejście. Spytam przypadkiem o co chodzi, że jest tam policja.
- Odwrócisz uwagę jednego lub dwóch a mnie wtedy sprawdzą.
- Więc co robimy? - bierze głęboki oddech.
Tylko niech nie wpada w panikę.
- Uruchomię ci auto, schowam się w bagażniku, a ty gdyby nigdy nic wyjedziesz. - robimy jak mówię.
Gdy przejeżdża przez bramę hotelową obok radiowozu, zerka nerwowo w lusterku. Widzę jak się denerwuje. Oddycham z ulgą dopiero wtedy, gdy jesteśmy kilka kilometrów dalej.
- O Boże...Wiesz, że trzeba szybko wymienić to auto? Właściciel na pewno zgłosi kradzież.
- Wiem. Cicho, spokojnie - Zamieniam się z nią. - Kupimy coś, tylko zaraz potem zabraknie kasy.
- To ukradniemy znowu. Proste. - opieram głowę o szybę i przeciera oczy. - Lubiłam kamper...
- Nie możemy kraść. Będą ciągle na naszym ogonie.
- Wybacz, ale nie mam....Albo mam. Udamy potrzebujących.
- Co? - nie rozumiem.
- No będziesz chory czy coś. Będziesz potrzebował pieniędzy.
- Nie. Załatwię kasę na jakiejś stacji albo znów w kasynie.
- My. Przyzwyczaj się, że my - odpowiada i idzie na tył auta. Wyciąga bluzy, aby robiły za poduszki.
- Nie chce żebyś to robiła. Ja lubię grać. Łapy obcych facetów ci nie odpowiadają, mi też nie.
- Nie wpadajmy w paranoje. Było ok. Gdyby macał mnie poza granicami, dostał by w twarz i w coś cenniejszego.
- Co wzbudziło by sensacje. Dziewczyny tych rzędów pozwalają na wszystko na co pozwoli ich "właściciel " czytaj mąż, a gdybym za szybko kazał przestać to również byłoby podejrzane. Rozumiesz?
- Zatrzymaj się na chwilę - pokazuje na pobocze. - Na chwilę.
Zwalniam i spełniam jej prośbę.
Wysiada z samochodu i widzę jak staje przy drodze. Macha ręką tirowi, a ten jak na zawołanie zjeżdża na bok. Nie słyszę co do niego mówi, ale coś tłumaczy i pokazuje na nasze auto. Biorę broń, gdy ona dostaje pieniądze i wsiada do środka. Odwraca jego uwagę, żebym ja mógł mu po prostu wsadzić kulkę w łeb. Wysiadam i zachodzę go z drugiej strony. Załatwiam to szybko i czysto by nie poplamić tapicerki.
- Sprawdź co ma w bagażniku - rzuca do mnie markotnie i wyciąga portfel mężczyzny.
- Nie musiałaś tego robić. Liczyłem że po prostu chcesz uprawiać seks - śmieje się robiąc co mówi.
- Chciałam! Ale chętnego partnera nie widzę.
- Słucham? - wracam do niej wzrokiem.
- Nie widać? - dotyka nabrzmiałych piersi i wybucha śmiechem.
- rób to szybciej.
- Ja już zrobiłam. Na ciebie czekam.
- Bierzemy tir czy zostajemy przy aucie?
- Ty tu rządzisz. Zaoszczędzimy kasę. Tylko pozbądź się tego trupa...- krzywi się zniesmaczona.
Ciało zostawiamy w kradzionym aucie, bierzemy towar.
- Pierwszy raz prowadzę tira - mówię jadąc.
- Nie uspokoiłeś mnie Harry...
- Mała.. nie mogę się zatrzymać. Jak chcesz, to proszę - pokazuje na swoje kolana.
Patrzy na mnie głupio.
- Aż tak nie będę ryzykować. Ja nie robię za poduszkę powietrzną.
hazz- Słońce to.. - Unoszę rękę. Sam wiem że seks tak to byłoby samobójstwo. -.. ale musisz zmieniać biegi.
- Wierzysz, że mi się uda tak?
- wierze w ciebie. Ale zrobisz jak uważasz - wzruszam ramionami.
- Jeszcze nie ryzykujmy...Masz zamiar się zatrzymać czy jedziesz przez granicę?
Nie odpowiadam, bo cały czas się śmieję.
Uderza mnie ręką w krocze. 
- Odpowiedz!
- Ała.. Faceta w to miejsce?  Myślałem że się lubicie?
- Ja go bardzo lubię. Ty nie lubisz mnie. Zatrzymaj się gdzieś i chodźmy spać. Tu są łóżka.
- Spać, spać.. Idź spać jak chcesz.
- Z tobą po dwóch godzinach zajmowatsa seksem. 
- Dwie godziny? - udaję zainteresowanie.
- Harry - karci mnie wzrokiem.
- Ale ja nie jestem gotowy - mówię znacząco.
- Nosz naprawdę - rozpina pas i ściąga bluzkę. - Będę częściej chodzić bez stanika. Taki dreszcz podniecenia, kiedy piersi ocierają się o szorstki materiał, a sutki twardnieją...O nawet teraz tak jest - dotyka ich. - Chcesz zobaczyć?
- O kurwa.. - tego się nie spodziewałem. Szybko zjeżdżam i parkuje.
Uśmiecha się zadowolona i ciągnie mnie na piętrowe łóżko. Opadam plecami na materac. Pochyla się i składa pocałunki na mojej szyi.
Od razu unoszę biodra pozbywając się spodni.
Kładzie moje ręce na piersiach. Jeździ paznokciami po mojej klatce. Nie wiem w co tą dziewczynę wstąpiło, ale podoba mi się.
Masuje jej biust czując jak bokserki zaczynają robić się o wiele za małe.
Podnoszę głowę i nasze usta spotykają się w namiętnych pocałunkach. Jęczy w moje usta. 
- U nas na Rosji to dziewczyny dominują. Najczęściej na jeźdźca - mówi jakby to była wzmianka od pogodzenie.
- Myślę że warto rozszerzać horyzonty. Chętnie poznam twoją kulturę. - siłą ściągam z niej spodnie i majtki.
Untitled- Ty masz gumkę?
- Jeszcze jedna powinna być w spodniach.
- No dobra. Nie ważne. Ja nie mam dni płodnych. Mam kalendarzyk - zapewnia mnie. I chwilę później gwałtownie się nabija
O tak. Uwielbiam to uczucie jej wokół mnie. Kładę ręce na jej biodrach i pomagam się poruszać.
Opiera ręce na moich ramionach. Unosi się i opada. Idealnie ją wypełniam.
Jej piersi podskakują razem z nią dając mi dodatkową atrakcje.
- Och Harry...Jezu...- otwiera szeroko usta.
Siadam przez co zmienia się kąt chcąc znaleźć ten jeden punkt w niej.
Wbija palce w moje plecy. nasze oddech są przyspieszone. Wszystko tu paruje. Po chwili ona dochodzi. Ale to jak...Pierwszy raz doprowadziłem dziewczynę do kobiecego wytrysku.
Dyszy podczas gdy ja całuje i skubie jej nieco opuchnięte wargi.
- Twoja...Twoja kolej - sapie.
Uśmiecham się i przeciągle ją całuje.
Porusza biodrami chcąc abym i ja doszedł. Przyspiesza.
Wiem że jest zmęczona więc dotykam ją chcąc by się uspokoiła i nie forsowała.
Opiera się o mój tors i zamyka mocno oczy.
Całuje ją w czubek głowy. 
- Sam skończę mała..
- Nie Harry...- delikatnie ze mnie schodzi i kleka.
Jej usta działają cuda. Ląduje na plecach i zamykam oczy.
Dochodzę, a ona dokładnie wszystko połyka. Oblizuję członka i praktycznie zasypia na siedząco.
Ubieram ją w moją bluzkę, a sam naciągam bokserki. Biorę ją w ramiona i utulam do snu odpływając chwile po niej.

12 komentarzy: