Wraca po pół godzinie.
- Dobry dzień - mówię mieszając łyżeczką w kubku herbaty
- Cześć.
- Gdzie my? Chcesz picia?
- Nie chce - na drugie pytanie nie odpowiada.
Nie daję mu przejść dalej, kładąc rękę na jego torsie.
- Gdzie my? - powtarzam twardo.
- Nie musisz wiedzieć - mówi chłodno.
- Muszę. Jeżdżę z tobą. - wbijam w niego wzrok.
Wzrusza ramionami i idzie do sypialni. Siadam na kanapie, pijąc herbatę. Ciekawe gdzie ma mój telefon. Szukałam go wczoraj ale nie znalazłam. Pewnie nosi przy sobie. No dobra. Odpuszczam. Odkładam kubek a Harry siada za kierownicą i rusza. Dołączam do niego. Przyglądam mu się. Nie patrzy na mnie. Jest skupiony na drodze.
Jak zwykle. Po co mu ja jak on mnie ignoruje? Dzwoni do niego znowu ten Louis.
- Tak. Jakiś dzień w tył. Nic, nie mam zamiaru.... Bierz sobie... Ładna, nie ruszyłem, nie moja. Pierwszy, dobra. - rzuca telefon na panel przed sobą.
Wywracam oczami. Wiem, że myśli ze ja nie wiem co on mówi. Eh ci ludzie mają dziwne zachowania. A ten jest niezdecydowany
- Głodna? - patrzy na mnie.
- Głodna. Spragniona. Wszystko.
Parkuje pod jakimś zajazdem i idziemy tam na obiad. O Boże. Zjadam wszystko ciesząc się dobrym posiłkiem. Wreszcie coś dobrego i na co miałam ochotę.
- Dzięki - mówię pijąc kawę.
Podpisuje coś i tylko kiwa głową na znak że mnie słucha. Patrzę jak długopis w jego ręce przesuwa się ładnym pismem po kartce. Składa papier i chowa do kieszeni.
- Zaraz wrócę - oznajmiam wstając. Idę do łazienki.
Harry nie idzie za mną. Siedzi jak siedział i dopija swoją kawę.
- Robisz coś poza tym? - pytam siadając obok.
- Robię.
- A co robisz? Ja robiłam w hurtowni taty.
- Wiem co robiłaś. U taty anglika. Louis cie sprawdził.
- Wiem. Przecież ty sprawdzasz mnie cały czas.
- Podobasz mu się.
- Nie widział mnie. Poza tym to nie on tu jest ze mną. Nie on skorzystaja.
- Masz zdjęcia? Myśl Elizabeth.
- No to jak ma zdjęcie, rączkę to sobie poradzi. Ellie.
- Ale my jedziemy właśnie do niego Elizabeth.
- I myślisz, że nie poradzę sobie z facetem? - pochylam się w jego stronę. - On mi nic robić nie może. Ja wiem. Jedziemy?
- A dlaczego? - pyta zaciekawiony.
- Bo lubię ja z tobą jeździć. Mówiłam. Jestem wdzięczna.
- widocznie się nie zrozumieliśmy.
- Ja pojmuję. Chcesz mnie zostawić temu tam temu.
- Nie myśl że to sprzedaż. Są po prostu zasady.
Wzruszam ramionami.
- Ja sobie poradzę.
- Jak wybierzesz mnie to zostaniesz ze mną. Teraz idziemy - wstaje i wychodzimy.
Kucam i biorę śnieg do ręki. Po chwili ląduje on na brunecie. Dostaje trzy razy. Trochę mu wlatuje za kołnierz.
Odwraca się do mnie z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Bierze mnie na ręce i wrzuca w zaspę.
- Zimno! - krzyczę i sięgam po śnieg. Nacieram mu buzię.
Jednak jego siła pozwala mu wygrać. W środku owija mnie trzema kocami gdy już jestem przebrana i daje do rąk termos z ciepłym kakao.
- Masz rodzeństwo? - pytam. Niedługo książkę napiszę. W podróży z nieznajomym. Dobry pomysł.
- Mam. Siostrę. Skończ z tymi pytaniami.
- Dlaczego? Co mam robić twoim zdaniem? Ty zabrałeś mi wszystko.
- Tylko ciebie.
- Ale ja nie mam co robić, więc będę pytać. Tu i teraz. Jak będziesz odpowiadał to będę zdejmować każdą warstwę po kolei zaczynając od koców. Ale tylko do bielizny. - patrzę na niego. - Tylko się nie wystrasz. To jak? Na pewno się zgadzasz. Wolisz blondi czy brunetki?
- Brunetki.
Zdejmuję jeden koc. Już mi ciepło. - Dlaczego wolisz brunetki?
- bo są najlepsze w łóżku.
- Nie wiesz skoro prawdopodobnie tylko z nimi sypiasz, ale uważam że blondynka tez jest dobra.
- Są wyjątki, to prawda.
- Pytanie za bluzę. zakochałeś się kiedyś?
- Tak... w placku mojej mamy.
Zaczynam się śmiać. Poczucie humoru osoby obojętnej. Też dobre.
- Dobry był? Pytanie za nic. - ściągam bluzę.
- Dobry.
- Robiłeś coś niegrzecznego z Rosjanką? Bluzka.
- Jak na razie tylko ukradłem paliwo.- patrzy na mnie w lusterku.
- Ładna była? - zostaję w staniku.
- Ładna jest.
- Nie kradłam z tobą paliwa - dotykam piersi.
- Po prostu o tym nie wiesz.
- Fajnie...- wywracam oczami. - Spodnie. Więc poproszę konstruktywną wypowiedź. Co mógłbyś zrobić dla drugiej połówki?
- Nie odpowiem - mówi krótko.
- Dlaczego? Nie umiesz określić tego ile mógłbyś poświęcić, aby wasza miłość mogła istnieć?
- Nie odpowiem.
- Jak chcesz. Poprosiłaby cię, abyś wykrzyczał ze ją kochasz całemu światu. Zrobiłbyś to?
- Tak
- Za mało jak na moje spodnie. Myślisz, że spotkasz taką osobę? I jak spotkasz to myślisz, jak rozpoznasz miłość?
- Będę znosił jej głupie gadanie i zobaczę jakie będzie miała poglądy co do pewnych spraw.
- Dziewuszki nie gadają głupio. To wy nie umiecie rozumieć. -mówię zła.
- Jasne..
Kręcę głową i patrzę przez okno. Mężczyźni nie mają czasem wyczucia. Zwłaszcza ten do diabla.
Harry bez słowa dalej jedzie. Układam się na kanapie. Czasem przyspiesza. Czasem zwalnia.
- Dobra, postój. - zjeżdża na bok i zamyka się w łazience.
Ubieram się i otwieram drzwi. Staję przed camperem na leśnym parkingu.
Spokojnie i cicho. Świeże powietrze dobrze mi robi. Chyba zaraz się prześpię. Bo co mam robić? Tak strasznie mi się nudzi. Wkładam ręce do kurtki i stoję przy drzwiach.
Harry spędza w łazience całkiem sporo czasu.
- Pomóc ci? - pytam wchodząc do środka. Ściągam kurtkę, bo nic więcej nie ubrałam. - Skoro mi jedzenie dajesz, to mogę ci się odwdzięczyć.
- Kurwa.. Głupie zabawy.. - słyszę -.. nie wiesz że nie robi się facetowi czegoś takiego?
- Przecież mnie ignorowałeś Harry. - mówię.
- A potem popatrzyłem i mam teraz.
- Ładny stanik, prawda? Taka czarna koronka. Ale skąd wiedziałeś, że ten rozmiar? Mam duże piersi. Rzadko kiedy mogę trafić.
- Elizabeth! - mówi ostrzegawczo.
- Rozumiesz, że ty szczytujesz krzycząc moje imię?
- Ostrzegam cie.
- Ale Harry nie chcesz poczuć rosyjskiego języka wokół siebie?
Otwiera drzwi i gwałtownie wciąga mnie do środka. Zmusza bym klęknęła. Jestem między jego nogami a ścianą, a on opiera czoło o nią nade mną.
- Duży masz sprzęt. Ale ja rabotnaja - wbijam mu paznokcie w uda, a męskość biorę do ust. (tł.pracowita)
Słyszę jak brunet wypuszcza powietrze z płuc.
Chcę mu szybko ulżyć. A taką przyjemność nie raz sprawiałam chłopakowi. U nas seks to ważna część związku. Jeśli jest miłość. Tu się nie liczyło. Pomagam sobie ręką. Czuję, że jest coraz bliżej. Jego palce znajdują się w moich włosach i lekko za nie ciągnął. Jeśli to możliwe to staje się jeszcze większy. I większy. A potem wybucha. Oblizuję usta, wstaję i wychodzę z łazienki.
Harry po chwili też to robi. Kontynuuje jazdę.
- masz piękne ciało - to wszystko co mówi przez następne godziny.
Jest późny wieczór, gdy w końcu gdzieś się zatrzymuje. Muszę umyć zęby. Tak właśnie robię i kładę się spać.
Budzę się w środku nocy ale jesteśmy znowu w jakimś motelu.
Idę do łazienki za potrzebą. Nawet ten jest lepszy od wczorajszego. Harry śpi przed telewizorem. Wydaje mi się że nasze relacje nie są tak złe. Ja tam zaczynam go lubić. Nie jest taki zły. Ma swoje wady, ale kto ich nie ma? Przykrywam go niebieskimi kocem, gdy na stoliku iPhone zaczyna się świecić. Louis. Biorę do ręki telefon i podchodzę do okna. Waham się, ale odbieram.
- Styles - słyszę.
- Ymm..tak?
- Ooo, Elizabeth. Milo mi wreszcie z tobą porozmawiać - zmienia ton na łagodny.
- Harry śpi.
- Domyśliłem się skoro odbierasz jego telefon. Posłuchaj. Od jutra jesteś panią Styles. W recepcji znajdziecie dwa dowody. Nasz łącznik je załatwił. Zejdziesz i je weźmiesz. Harry ma nie wiedzieć. Wykorzystacie je dopiero przy granicy.
- Dlaczego ma nie wiedzieć?
- A po co ma się denerwować, że musiał komuś nazwisko oddawać? O widzę, że wszystko ładnie rozumiesz.
Zagryzam wargę analizując jego słowa.
Rozumiem co chce przekazać. Dokumenty. Mogą się przydać.
- Zejdź tam i weź je. Milej nocy kochanie - rzuca i rozłącza się.
Upewniam się że Harry śpi i robię to. Co mogę powiedzieć o Lou? Co o nim myślę?Jest pewny siebie. Wie, że nad wszystkim panuje. Ze ma kontrole. Zabieram dokumenty i szybko wracam do pokoju. Chowam je do bluzy. Kładę się i ponownie odpływam.
Chodzenie mnie wybudza. Harry właśnie wyszedł z pod prysznica. Jest jedynie w bokserkach. Gdy jego wzrok spotyka się z moim posyła mi uśmiech.
- O matko...- zakrywam się kołdrą. Jest za przystojny.
- Co ci? - słyszę jego śmiech.
- Odwrotność wzwodu mi.
- Więc może teraz ja pomogę tobie?
- Co? Nie, ja nie trzeba.
- Z przyjemnością się odwdzięczę mała - słyszę go bliżej.
- Ale muszę ci powiedzieć, że dobrze smakujesz - mówię zanim myślę.
- Mała.. To jak? - zawisa nade mną.
- Nie jestem mała, tylko niskaja - mówię odsłaniając kołdrę. - Nie wiem czy twojemu niewyparzonemu językowi ja mogę ufać.
- Bardzo polubisz mój język skarbie. Uzależnisz się, zobaczysz.
~~~~~~~~~*~~~~~~~~~~
Zapraszamy na Deal!
HAhahahhaahah :D Dobre :)
OdpowiedzUsuńHaha chyba jestem pierwsza :-D rozdział jest zajebisty. Pozdr ;-)
OdpowiedzUsuńpiękny naprawdę cudny <3 Hahah .................
OdpowiedzUsuń!!!! Pozdrawiam i czekam na NEXT <3
Omg to jest świetne!
OdpowiedzUsuńNormalnie leżę i kwiczę ze smiechu!
Czyli się odwdzięczy...?
Czekam na kokkny i w wolnej chwili zapraszam do siebie:
saveyoutonight-louistommo.blogspot.com
haha boże ;'D świetny @XxxxLTxxxX
OdpowiedzUsuńpara doskonała...hahahaha
OdpowiedzUsuńdobrze się dogadują ,oboje niemożliwi.
świetny rozdział
Co ja mogę napisać po prostu cudowny <333
OdpowiedzUsuńSuper :D
OdpowiedzUsuńsuper rozdzial :D
OdpowiedzUsuńSuper *.*
OdpowiedzUsuńHaha, dwa zboczuchy :P genialnie, jak zawsze ;** czekam na next :D
OdpowiedzUsuńZboczone to bardzo xD
OdpowiedzUsuńŚwietne! Zapraszam do siebie na ff :) http://thisisnotpossiblebaby.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńMrrraśnie się robi ^^
OdpowiedzUsuńSzczególnie końcóweczka mi się podoba <3
Ściskam
You Belong With Me
Jejku swietny <3
OdpowiedzUsuńTo jaak ona Stylesowi robilaa dobrze i koncowka jest chyba najlepsza ;p
Wszystko inne tez jest zajebiste :*
Awww kocham ten blog! ~Tori Vega~
OdpowiedzUsuńsuper zapraszam fdo mnie na fanfiction o bezdomnej lizzy i bogatym harrym http://www.wattpad.com/story/26283126-rich-and-homeless-harry-styles-fanfiction
OdpowiedzUsuńKiedy next? Kiedy next? Kiedy next?
OdpowiedzUsuńBardzo, super, hiper, mega ten blog jest normalnie......kocham twoje wszystkie blogi Skyfall..
Jej świetny kiedy next!
OdpowiedzUsuń