- Ym...da - zgadzam się. - Ty chcesz, żebym ja rozłożyła nogi tobie?
- Pomogę ci Elizabeth - mówi niskim głosem.
- Ale nie przeginaj - grożę mu.
Wywraca oczami i rozpina moje spodnie. Cofa się i ciągnie za nogawki. Pomagam mu rozebrać mnie z rurek. Spadają na czarny dywan. Widać w jego oczach pożądanie na widok dolnej części bielizny którą mi kupił. Wcale mnie to nie zawstydza. Co innego gdy patrzę na siebie w lustrze. Wtedy jestem cała czerwona. Ale skoro podziwia mnie facet to jest to jak najbardziej w porządku. Na pewno widzi mokrą plamkę. Dotyka mnie przez materiał jakby chciał...poznać i zapamiętać ten obszar. Jego długie palce delikatnie muskają to miejsce przez bieliznę. Instynktownie unoszę biodra, aby poczuć nacisk na kobiecości.Słyszę jak mężczyzna cicho się śmieje.
- Pokaż mi się - zsuwa moje majtki do kolan.
Rozsuwam nogi, biorąc głęboki oddech. Nie patrzę nigdzie indziej, tylko na niego.
- Poczekaj, przecież cie blokują - jeszcze niżej obniża materiał i przyciąga go przez moje stopy. Zgniata moją bieliznę w ręce i posyła mi dumny uśmiech. - Teraz kochanie nic cię już nie blokuje. Śmiało.
Przyciągam go za kark do siebie i patrzę wprost w jego oczy.
- Nie jestem twoje kochanie, jeszcze i może nie będę. O ile wiem to czas ci płynie a chcesz jechać. Możesz być sprawiedliwy i odwdzięczyć się - biorę jego rękę i przesuwam po swoim brzuchu w dół.
Cmoka na mnie i zniża się. Jego ręce oplatają moje uda, a twarz mężczyzny jest tak blisko że czuje jego oddech na dolnych partiach. Zamykam oczy czując się coraz lepiej. Najpierw jego język przesuwa się po wewnętrznej stronie mojej nogi. Później przechodzi na drugą. Dopiero potem obdarowuje pocałunkiem wrzącą kobiecość. Jęczę, chcąc jak najszybciej dojść.
Ani na chwilę nie odsuwa się. Gdy czuję chłodny podmuch nie daje rady. To koniec. Dochodzę. Brunet na nowo przyszpila się ustami do mojego wejścia i nie omija ani kropli. Mój orgazm trwa i trwa. Jest mi tak błogo, że dryfuję gdzieś na chmurze przyjemności. Gdy odzyskuję przytomność leżę obok Harry'ego. Miałam tak silny orgazm, że zemdlałam. Cudownie.
- Jedziemy. Rusz swoje to i owo. - pospiesza mnie wstając.
Nic nie odpowiadam. Leniwie ubieram się i doprowadzam do porządku. Zdążam umyć zęby i uczesać się, a potem jedziemy.
Wieczorem dowiaduje się że Harry ma zamiar jechać całą noc. Wyjątkowo. Mówi że chce rano przekroczyć granicę.
- Czyli minęliśmy Moskwę? - pytam.
- Tak.
- Mogę cię zamienić. Pojadę tri, cztery godziny.
- Nie jestem zmęczony. Poważnie. - pije kupioną na stacji kawę.
- Więc będę gadać, żebyś nie zasnął - siadam na fotelu i zapinam pas.
- Świetnie - mruczy.
- Nie to nie - odpowiadam.
- Idealnie - teraz mówi szczerze i uśmiecha się.
Opieram głowę o szybę. Ja chciałam tylko dobrze. Nigdy nie byłam zagranicą. Dzięki niemu trochę zwiedzę.
- Będziesz mógł zatrzymać się w Polsze? Tam jest dużo ładnych miejsc - odzywam się po jakiś paru minutach.
- Ty na prawdę nie wiesz gdzie jesteśmy. Nie jedziemy przez Polskę.
- A jak chcesz ty przejechać do Anglii? Przez Ukrainę i Białoruś? Nie puszczą. Rosji nie puszczą. A przez południe będzie dłużej.
- To nie jest twoja sprawa. Wszystko jest ustalone.
- Przecież możesz mi powiedzieć. To ja ci tyłek uratuję przy granicy.
- a jak?
- Myślisz, że Cię puszczą bez przeszukania?
- Mów o co ci chodzi.
- Będą chcieli robić rewizję
- Wiem to.
- Wtedy znajdą te wszystkie kradzione rzeczy i uwierz, że się zorientują.
- Elizabeth do czego zmierzasz.
- Do tego, że możemy liczyć na szczęście. Jedynie na szczęście. - odpowiadam patrząc na niego. - I od tego czy uwierzą w historię jaką im opowiemy.
- Szczęście to chujowizna. Lou ma mi załatwić przejazd. Nie mam zamiaru ryzykować.
- Louis wczoraj zmienił plan - odwracam wzrok.
- O czym ty pieprzysz.?
Wzruszam ramionami. Czemu to ja mam mu o tym mówić?
- Elizabeth mów.
- Nie załatwi przejazdu. Nie ma jak. Liczymy na szczęście - szepczę, patrząc przed siebie
Słyszę pisk opon. Jest źle.
~*~
Harry rozmawia przez telefon z Louisem. Chodzi wokół kampera już pół godziny. Opieram się o jego ścianę i podążam za nim. Jest zdenerwowany. Mocno zdenerwowany.Wyciąga pistolet i zaczyna strzelać w konary drzew. Rozmawia prawie, że slangiem. Mało rozumiem. W końcu to brytyjski. Rozłącza się i rzuca telefonem. Znowu zaczyna strzelać. Strzał za strzałem. Zatykam uszy. To jest straszny huk. Boję się, że zrobi coś gorszego. Podbiegam do niego i odpycham rękę z bronią. Wyrywam ją siłą.
- Uspokój się! Ty głupi! Co tym zrobisz?! To nic nie zmieni! Ty pojmij, że albo nas puszczą albo zawrócą i jedyne co możesz ty robić to modlić się. Bo jak cię zawrócą ruscy na granicy to trafisz do więzienia, a ja z tobą. A tam nie ma zmiłuj i chociażbyś był Al Capone nie sprawisz, że to cię minie! Więc z łaski swojej zacznij ruszać łepetyną i się uspokój. Ty pojimajesz? Uspokój. (tł.rozumiesz?)
Podchodzi do mnie nagle i przykłada zabraną lufę do głowy.
- Na prawdę wydaje się taki głupi? Tak łatwo jest mnie wychujać?! Jestem takim debilem, myślisz tak?
- Odsuń się ode mnie Harry. Jeśli na mnie krzykniesz jeszcze jeden raz, ja nie pomogę ci. Powiem co tu wieziesz, gdy tylko spytają. Jeśli się uspokoisz to zgoda. Powiem im to co chcą usłyszeć.
- Daj mi dokumenty od niego. Czego do cholery słuchasz jego a nie mnie?!
- Bo to on tobą rządzi.
- Ale ty masz słuchać mnie.
- Tak. Weź tę broń Harry. Nie dam ci dokumentów.
- Oddaj mi je.
Kręcę głową. Nie dostanie ich. Nie są mu potrzebne.
- Elizabeth..
- Nie Harry. - mówię stanowczo. Odwracam się i idę w stronę lasu. Wchodzę do niego i opieram się o najbliższe drzewo.
Tej nocy już nie jedziemy. Gdy wracam Harry pali przed wozem. Mierzy mnie wzrokiem i wypuszcza dym z ust. W zasadzie nie wiedziałam, że pali. Nie robił tego. Ale gdy dostrzegam paczkę bez akcyzy orientuję się, że po prostu wziął jakieś z przemytu które musi dowieźć do Anglii.
Depcze niedopałek i odpala drugiego szluga.
- Wiem, że trzeba na coś umrzeć, ale nie truj mnie - wyciągam z jego palców papierosa. Sięgam po zapalniczkę i paczkę.
- To sobie wejdź do środka - zabiera wszystko z powrotem.
- Gdy wejdziesz z tym zapachem dalej będę biernym palaczem. Jak chcesz mnie zabić to strzel.
- Nie przesadzaj. - zaciąga się nikotyną.
Zgaszam tego papierosa. Nie przesadzam. Ja nie mam ochoty szybko umierać. Wchodzę do pojazdy szczekając zębami. Od razu włączam ogrzewanie. Ciepło rozchodzi się po kamperze
Biorę sobie bułkę z dżemem i siadam na kanapie owinięta w koc.
Sprawa jest prosta. Musimy się porozumieć. Inaczej nie podejmiemy żadnej decyzji. A ja nie chcę, aby na mnie krzyczał. Może mnie uderzyć, ale nie krzyczeć. Nie chcę kolejnych awantur. Wolę jak się dogadujemy. Wtedy jest miły. I to jego oblicze bardzo lubię. To kulturalne. To hałaśliwe jest bardzo denerwujące.
Wzdycham cicho i przestaję o tym myśleć. Zdążam zjeść i wypić zanim wraca.
~~~~~~~~~~*~~~~~~~~~~~
Hej:) Widze, że niektórzy mają problem z moim rosyjskim. Zrozumcie, że ona to zmiękcza i nie mówi dokładnie. poza tym nie dysponuję cyrylicą. Przykro mi.
♥
OdpowiedzUsuń*,*
OdpowiedzUsuńMogliby się pogodzić i razem spać ^^
OdpowiedzUsuńChociaż ciepło by im było... <3 ;D
Ściskam
You Belong With Me
<3
OdpowiedzUsuńDhfjsjjvcjjskq nowy rozdział ♥♥♥ słodziaki :3
OdpowiedzUsuńOgólnie jak zwykle super i czekam na next ♥
♥
OdpowiedzUsuńCiekawe jaki kit im wciśnie:)
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńBoże uwielbiam ten blog ~Tori Vega~
OdpowiedzUsuńRozdział ♥ a co do rosyjskiego to ja też go nie znam ale bez przesady jest wytłumaczone a nawet jak przeczytasz zdanie to masz mózg i możesz pomyśleć co tam jest napisane.
OdpowiedzUsuńsuper rozdzial :)
OdpowiedzUsuńpiękny
OdpowiedzUsuńRosyjski kompletnie nie przeszkadza :) Ludzie są dziwni...
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału to wchodziłam codziennie aż się doczekałam.
Bardzo fajny. Jestem ciekawa jaki kit im wciśnie na granicy ;)
J.
Cudowny *-*
OdpowiedzUsuńNaprawdę dobre opowiadanie, spodobało mi się strasznie. Jestem ciekawa co się dalej wydarzy. Fabuła jest niezła, bo jest inna trochę niż wszystkie. Przyjemnie się czyta i w ogóle, ale brakuje więcej opisów. Jeśli byłoby ich więcej to rozdziały byłyby dłuższe, a tak wszystko jest dobrze i nie mam się do czego doczepić :) Ciekawe czy Harrego i Elizabeth będzie coś łączyć czy nie. Louis na sto procent namiesza, czuje to. W ogóle nie wiem co może się dalej zdarzyć, więc życzę weny (bo przydaje się) i czekam z niecierpliwością na następny. Pozdrawiam ;**
OdpowiedzUsuńSerdecznie zapraszam do mnie:
- http://dirty-love-harry.blogspot.com/
- http://psychic-fanfiction-harry.blogspot.com/
- http://feeling-louistomlinson.blogspot.com/
I tak trzymaj dziewczyno! Nie daj sobą pomiatać! Jestem z tobą....a Harry, niech będzie trochę milczy...
OdpowiedzUsuńUwielbiam ten blog. Zapraszam do mnie http://changed-my-life-ff.blogspot.com/?m=1 dopiero zaczynam
OdpowiedzUsuń57 yr old Social Worker Giles Girdwood, hailing from Leduc enjoys watching movies like "Craigslist Killer, The " and Video gaming. Took a trip to Hoi An Ancient Town and drives a LS. oryginalne zrodlo
OdpowiedzUsuń